Artystyczna Bistro

Zaraz obok Jordanek znajduje się bardzo wdzięcznie urządzona restauracja – Artystyczna Bistro. To co urzeka we wnętrzu to przeszklone ściany i elegancki klimat, a zarazem dość luźny aby mile tam spędzić czas.

Dla nas to druga wizyta, po dość długiej przerwie – bo ostatnio byliśmy w takcie Restaurant Week i wtedy nam bardzo smakowało. Mieliśmy więc dość spore oczekiwania.

Restauracja była dość pusta – jak na sobotę, w porze obiadowej, nawet bardzo – byliśmy zaledwie trzecim stolikiem.

Menu, mimo że wydaje się krótkie, to wciąż daje dostatecznie duży wybór.

Przystawki

Zaczynamy od najsmaczniejszej rzeczy z całej wizyty czyli chleb foccacia. Jest podawany jako czekadełko wraz z suszonymi pomidorami z czosnkiem i oliwą. Puszyste, o smaku soli i rozmarynu ciasto. Wszystko tak jak być powinno.

Z przystawek my wybraliśmy:

  • boczniaki w panierce z majonezem chili ( 24 zł) – porcja jak na przystawkę bardzo duża, jednak same boczniaki nas nie porwały. Panierka mocno smakowała olejem i była dość twarda (i ciemna) i zwyczajnie zagłuszała same boczniaki. Sos chili – bardziej zbliżony w smaku do tysiąca wysp. Całość byłaby może ok przekąską do piwa, jednak jako przystawka pozostawiała pole do poprawy (nie było źle – po prostu nie było też bardzo dobrze)
  • carpaccio marynowane, suszone pomidory, kapary, parmezan, rukola (35 zł) – tu już nasze smaki. Mięso bardzo aromatyczne, pomidory nie zagłuszały mięsa i wszystko tworzyło spójną całość. Do tego pieczywo z masłem. Mocna pozycja w karcie

Dania główne

  • pierś z kaczki sous vide, puree z buraka, sos z wędzoną śliwką i wiśnią, oliwa pietruszkowa, chips z jarmużu (48 zł) – zacznijmy od tego, że to trudne danie ze względu na wybrany sposób obróbki “sous vide”. To metoda przygotowywania mięsa w worku próżniowym, w niższej temperaturze, ale przez dłuższy czas. Daje to mięso bardziej soczyste i przygotowane równomiernie. Co ważne (i tu plus dla kelnerki bo o tym wspomniała) taki sposób przygotowywania zmienia też teksturę mięsa – więc ono jest trochę inne. Mąż teksturę przyrównał do wątróbki, a ja bym przyrównała teksturę tej kaczki do wieprzowiny (sama tekstura, nie smak). Rzadko się spotyka mięso przygotowywane w ten sposób. Miałam okazję zaledwie kilka razy i ja ten sposób lubię, bo mięso zachowuje swój smak. Mięso było soczyste, a zarazem było pomyślane, aby przesmażyć skórkę na chrupko. Do tego smaczne puree. Sos jak dla mnie mógłby mieć intensywniejszy posmak zarówno wędzenia jak i owoców.
  • grillowany schab z kością, puree ziemniak pieczony z czosnkiem, sos pieprzowy, sałatka z świeżego ogórka z prażoną cebulką ( 43 zł) – najsłabsze danie z tych, które mieliśmy okazję posmakować. Najwięcej emocji zrodziła różowa wieprzowina – z tego co ja się orientuję, nie ma takiej opcji, aby podawać ten typ mięsa średnio wysmażony. Wydaje mi się, że wynikało to z tego, że sam schab był ogromnie gruby. Wiem, narzekanie na wielkość porcji, kiedy ta jest zbyt duża wydaje się szaleństwem. Taki ogromny kawał mięsa wyraźnie sprawił trudność, aby go wysmażyć poprawnie i aby nie stał się suchy na zewnątrz. Domyślać się tylko mogę, że założeniem było, aby mięso pozostało soczyste. Różowa wieprzowina to dla nas ryzyko zakażenia się pasożytami – za resztę dania podziękowaliśmy. Była to pierwsza taka sytuacja, gdzie mąż oddał danie w restauracji prawie w całości. Zazwyczaj to on dojada po mnie. Puree było ok.

Obsługa kelnerska

Dla przypomnienia – restauracja była właściwie pusta. Jednak mimo wszystko, nasze główne dania zostały podane bez uprzedniego sprzątnięcia talerzy po przystawkach. Sytuacja trochę tragikomiczna, bo kelnerka ma oczywiście tylko 2 ręce. Te trzymały nasze talerze z daniami głównymi. Nie było gdzie ich położyć, bo stały talerze po przystawkach. Całość stworzyła dodatkowy dyskomfort, zupełnie niepotrzebny. Można by było przymknąć na to oko, ale powiedzmy, że to była taka wisienka na torcie.

Było pytanie o to jak nam smakują dania główne i byliśmy już na takim etapie jedzenia, że pojawiło się różowe mięso. Jednak atmosfera była już taka, że w sumie to chcieliśmy jak najszybciej już wyjść i zakończyć tę przygodę. Ponieważ schab jadł mąż – przekazana informacja była krótka – że mięso różowe, że to chyba nie tak powinno być. Nie dotyczyło to całości dania, a jej części. Informacja miała być przekazana do kuchni, ale nie było zaproponowania – poprawienia dania / przygotowania czegoś innego .

Deseru nie zjedliśmy.

Artystyczna Bistro

Toruń, Aleja Solidarności 1-3 | CKK Jordanki